Policjanci w służbie historii Natalia Pogorzała - Konkurs Policjanci w służbie historii - edycja III -

Policjanci w służbie historii Konkurs dla uczniów „klas mundurowych”

Nawigacja

Konkurs Policjanci w służbie historii - edycja III

Leszek Stępień


Pełna nazwa szkoły
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. S. Staszica w Białobrzegach

Dane zespołu

Nauczyciel – Opiekun - imię i nazwisko
Leszek Stępień

Pierwszy uczeń

Uczeń 1 – imię i nazwisko
Natalia Pogorzała

Drugi uczeń

Uczeń 2 – imię i nazwisko
Dawid Pankowski

Trzeci uczeń

Uczeń 3 – imię i nazwisko
Tomasz Deska

Sylwetka policjanta

Imię i nazwisko policjanta
Tadeusz Kobyliński ps. „Hiena”
Lata życia
1914 - 1961
Opis postaci

Część I „Hiena” w dokumentach
Tadeusz Kobyliński, syn Jana i Klementyny z domu Murawska, urodził się 16 września 1914 roku w Ostrołęce, w ówczesnym zaborze rosyjskim. Miał dwóch braci; starszego Mariana i młodszego Telesfora. W wyniku wybuchu I Wojny Światowej jego rodzinne tereny znalazły się na linii frontu rosyjsko-niemieckiego.
Do roku 1933 mieszkał z rodzicami. Uczęszczał do gimnazjum. Gdy był w 6 klasie gimnazjum, został usunięty ze szkoły z powodu czynnego udziału w rozruchach antyżydowskich. Następnie jako ochotnik zgłosił się do Wojska Polskiego. Dostał przydział do 1. Batalionu Saperów stacjonującego w Modlinie pod Warszawą. Dwa lata później, w 1935 roku, wstąpił do Policji Państwowej. Został przydzielony do Kompanii Specjalnej województwa krakowskiego. W czasie dwudziestolecia międzywojennego kompanie specjalne Policji Państwowej wykorzystywane były do tłumienia demonstracji i strajków chłopskich. Szkołę dla funkcjonariuszy policji ukończył w 1936 roku i w celu odbycia praktyki został przeniesiony do województwa tarnopolskiego. Jego miejscem służby był Komisariat Policji Państwowej w Tarnopolu, następnie posterunek Policji w Mikulincu i Łozowej. W latach 1937-1939 zajmował etat w Wydziale Śledczym Komendy Powiatowej Policji Państwowej w Czortkowie woj. tarnopolskie, w stopniu starszego przodownika (odpowiednik starszego sierżanta). W Czortkowie zastał go wybuch wojny (1 września agresja III Rzeszy, a 17 września wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie tereny Polski). 20 wrześniu 1939 roku Kobylińskiemu udało się przekroczyć granicę z Rumunią. Tam został internowany. Z Rumunii bardzo szybko bo już w październiku 1939r., przedostał się do Francji, gdzie do czerwca 1940r. służył w Wojsku Polskim, w 1 batalionie saperów 1. Dywizji Grenadierów. Od sierpnia 1940 do września 1941 roku służył w placówce wywiadowczej w Oddziale II w Lyonie, Sztabu Naczelnego Wodza. Oddziałem tym kierował Jan Kamieński, przyszły cichociemny z operacji „Weller 7”, pseud. „Frant”, „Cozas” . Oddział II to zakonspirowana komórka zajmująca się wywiadem, w tym radiowywiadem, radiokontrwywiadem, kontrwywiadem, dywersją pozafrontową, kryptologią, studiami obcych sił zbrojnych i sprawami zagranicznymi w latach 1918–1945. Kobyliński musiał być nietuzinkowym pracownikiem wywiadu, skoro następnie (z nieznanym zadaniem) został skierowany do Hiszpanii i Portugalii. Następnie pojawił się w Wielkiej Brytanii i szybko został przeniesiony do Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza. Podstawowym zadaniem tego Oddziału było utrzymywanie łączności radiowej z Komendą Główną Związku Walki Zbrojnej (później Armii Krajowej), z placówkami zagranicznymi oddziału (tzw. bazami), szkolenie oraz wysyłanie kurierów do Kraju. Jak widać, zarówno Oddział II jak i Oddział VI bardzo mocno były związane z szeroko rozumianym wywiadem, w którym ważną rolę odgrywał Tadeusz Kobyliński. W lutym 1942r przeszedł przeszkolenie konspiracyjne ze specjalnością wywiadu. 26 czerwca 1943 roku został zaprzysiężony na żołnierza AK. Zaprzysiężenia dokonał szef Oddziału VI płk Michał Protasiewicz.
W okresie od 15 kwietnia do 12 listopada przebywał na oficerskim kursie „doskonalenia administracji wojskowej”. W tym czasie, na początku lipca1943 roku, Kobyliński pojawił się jednak w Gibraltarze. Był świadkiem tragicznego zdarzenia. 4 lipca 1943 roku ok. godz. 23:06 czasu lokalnego, w katastrofie lotniczej zginął gen. Władysław Sikorski, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Następstwem tego będzie wiele niewyjaśnionych, tajemniczych zdarzeń, przedstawionych w relacjach osób, powiązanych z Tadeuszem Kobylińskim. Istotnym jest fakt, że ukończony przez Kobylińskiego kurs wywiadu, pod kryptonimem Oficerski Kurs Doskonalenia Administracji Wojskowej, początkowo znajdował się w Londynie. Następnie został przeniesiony do Glasgow. Szkolenie to obejmowało: studium Niemiec, naukę wywiadu, fotografię, chemię do celów wywiadowczych, zajęcia "ślusarskie", naukę o broni i strzelanie, gimnastykę, zaprawę fizyczną oraz nadobowiązkowo naukę języków obcych. Kurs wywiadu trwał przeciętnie 6 miesięcy. Najkrótszym kursem był kurs zmiany wyglądu zewnętrznego, trwający od 3 dni do tygodnia. Oprócz tego kursanci przechodzili tzw. "kurs korzonkowy", polegający na bytowaniu przez dłuższy czas na łonie natury i korzystaniu tylko z jej zasobów. Każdy uczestnik kursu przygotowywał sobie "legendę" i miał do niej dopasowany zawód. Uczestnicy szkolenia musieli więc uczestniczyć w zajęciach praktycznych w różnych zakładach pracy. Tadeusz Kobyliński po odbyciu takiego kursu był doskonale wyszkolonym i przygotowanym do wszelkich misji, powierzanych mu do wykonania. Stał się jednym z 316 polskich komandosów II Wojny Światowej, był „cichociemnym”. „Cichociemni” uczestniczyli w każdym rodzaju walki, jakie prowadziła Armia Krajowa w okupowanej Polsce. Byli żołnierzami Związku Odwetu, Kedywu, Wachlarza, walczyli w oddziałach partyzanckich wszystkich Okręgów, brali udział w Powstaniu Warszawskim, prowadzili wywiad, sabotaż i dywersję. Stali się podstawową kadrą wojskową w szkoleniu AK-owców na tajnych szkołach podchorążych organizowanych w Kraju. W swoich działaniach wyróżniali się wyszkoleniem, bojową postawą i profesjonalizmem. Krąży wiele historii o powstaniu określenia „cichociemni”. Jedną z bardziej zabawnych wersji podaje były żołnierz i spadochroniarz spod Arnhem, Władysław Klemens Stasiak. „Po zakończeniu odprawy z dowódcą spotkaliśmy się wreszcie z kolegami. Koledzy niemal rzucili się na nas z pytaniami (...) A my zobowiązani tajemnicą odpowiadaliśmy twardo, że mamy zakaz mówienia czegokolwiek o kursie i sprawach z nim związanych. Na drugi dzień przyszedł do mnie por. Józef Wija - znany w brygadzie dowcipniś i złośliwiec. (...) Zaczął mnie męczyć pytaniami. Odpowiedziałem mu, że przecież dobrze wie, że mamy siedzieć cicho (...) On, złośliwie, rysując palcem kółko na czole, powiedział: "ty ciemniaku, nawet mnie nie ufasz? Taki jesteś cicho-ciemniak!". Z biegiem czasu wszystkich uczestników szkolenia zaczęto nazywać cichociemnymi.” Tadeusz Kobyliński, tak jak każdy inny absolwent wymienionego kursu, złożył przysięgę o następującej treści:
„W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, jako żołnierz powołany do służby specjalnej przysięgam, że poświęconego mi sprzętu, poczty i pieniędzy strzec będę nie tylko jako dobra państwowego, ale i jako środków i pieniędzy przeznaczonych dla odzyskania wolności Ojczyzny, a tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej nikomu, aż do końca wojny. Tak mi Panie Boże dopomóż”. Kobyliński, będąc wyszkolonym i przygotowanym do zadań wywiadowczych „cichociemnym”, mógł przystąpić do wykonywania misji w Kraju.
Operacja „Weller7” – 8/9.4.1944r
W ramach tej operacji z lotniska Campo Cassale koło Brindisi we Włoszech wystartował samolot Consolidated Liberator B - 24J 1 CF nr fabr. 42-64062, oznaczenie RAF BZ965 „S”, z polską załogą w składzie: kpt. Kazimierz Wünsche (nawigator – dowódca), kpt. Zbigniew Szostak (pierwszy pilot), ppor. Jacek Błocki (drugi pilot), chor. Stanisław Malczyk (strzelec), st. sierż. Józef Witek (radiooperator), st. sierż. Stanisław Jarecki (strzelec), sierż. Stanisław Wileniec (mechanik). Liberator B-24J-1-CF miał na swoim pokładzie przetransportować do Polski ekipę spadochroniarzy oznaczoną nr XXXVII. Byli to „cichociemni” w składzie: mjr dypl. Jan Kamieński ps. "Cozaś" - szef Oddziału III operacyjno-szkoleniowego Komendy Głównej AK, ppor. Tadeusz Kobyliński ps. "Hiena", por. Tadeusz Starzyński ps. "Ślepowron", a także ppor. Wiktor Karamać ps. "Kabel" - Kurier Delegatury Rządu na Kraj.
Wraz z „cichociemnymi” dodatkowo zrzucono kilkanaście zasobników i paczek z umundurowaniem, bronią, materiałami wybuchowymi, złotem i pieniędzmi na potrzeby Komendy Głównej AK i Komendy Obwodu Kozienice. Ciekawostką jest, że skoczkowie zabrali ze sobą również wielkanocne pisanki, symbolizujące trwanie tradycji i historii państwa polskiego. Ich zrzut przypadał na czas Świąt Wielkanocnych. Odebraniem zrzutu zajęli się żołnierze AK Obwodu Kozienice z Placówek Trzebień i Grabów nad Pilicą, pod dowództwem kpt. Romana Siwka ps. „Helena". W zabezpieczeniu zrzutu cichociemnych, zrealizowanego w nocy z 8 na 9 kwietnia 1944 r., znanego pod nazwą operacji „Weller 7”, brało udział około 80 żołnierzy, 50 z nich ubezpieczało teren, a pozostali zajmowali się zrzutowiskiem. Na pamiątkę tamtego zdarzenia, we wsi Grabów nad Pilicą, został odsłonięty pomnik w postaci głazu z tablicą informacyjną. Po udanym skoku Kobyliński w strukturze Polskiego Państwa Podziemnego został przydzielony do wywiadu ofensywnego o kryptonimie „Stragan” - Oddziału II A, Informacyjno-Wywiadowczego Komendy Głównej AK referat Wschód „Pralnia”. Kobyliński jako oficer referatu ww. Oddziału w stopniu podporucznika saperów, otrzymywał, analizował, przetwarzał i wyznaczał zadania współpracującym z nim agentom. Polska agentura na naszych terenach wschodnich ale i głębokich zapleczach Rosji Sowieckiej, włącznie z najwyższymi jej decydentami, pomimo czystek zarówno Gestapo jak i NKWD, działała bardzo prężnie. W II Oddziale służył od maja do lipca 1944 roku. W lipcu opuścił Warszawę z zadaniem dotarcia do Wilna. Został zatrzymany przez kontrwywiad sowiecki i umieszczony w tzw. ruchomym więzieniu. Z braku jednak dowodów został zwolniony. Pomiędzy lipcem 1944 a wrześniem 1945 roku tworzył siatki wywiadowcze w Siedlcach i w Warszawie. Był zaangażowany w działalność Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Działał w organizacji WiN. Jedna z nielicznych oficjalnych informacji z tego okresu działalności Kobylińskiego brzmi; „ został przeniesiony rozkazem płk. Rzepeckiego (komendant WiN do 5 listopada 1945r.) do Krakowa ze specjalnym zadaniem”. Jesienią 1945 roku przedarł się do Włoch, do Ankony, gdzie poznał swoją przyszłą żonę Zofię. Była ona więźniarką niemieckich obozów koncentracyjnych. Z uwagi na fatalny stan zdrowia wyjechała ona do Londynu. Kobyliński we Włoszech pełnił służbę w Żandarmerii II Korpusu Polskiego. Po ewakuacji do Wielkiej Brytanii (gdzie ożenił się z Zofią) do czerwca 1947 roku służył w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Ze służbą pożegnał się we wrześniu 1949 roku. Do końca pozostał na emigracji. Zmarł 11 listopada 1961 roku w wieku 47 lat w Londynie, gdzie został pochowany.
Tadeusz Kobyliński pozostał wierny złożonej przysiędze „cichociemnych” i do końca też nie pogodził się z istniejącą w Polsce sytuacją po 1945 roku. Chorował na serce. Często też, w związku z chorobą, żartobliwie choć z goryczą powtarzał żonie: „Ten polski rząd (w Warszawie) to wychodzi mi nie tylko bokiem, ale i sercem”. Do końca życia poufne informacje utrzymywał w tajemnicy. Nigdy się nie zwierzał, nie pozostawił po sobie pisemnych informacji dotyczących jego działań w okresie wojennym. „Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie”, takimi słowami zwracał się do żony. W czasie całej swojej służby został odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami oraz Croix de Guerre.

Część II „Hiena” w relacjach
Poniżej opisane zdarzenia oparte są na relacjach osób, które miały kontakt z Kobylińskim, były świadkami tajemniczych, niewyjaśnionych zdarzeń i dziwnych zbiegów okoliczności. Informacje te w większości nie są poparte jednak żadnymi dokumentami mogącymi potwierdzić ich autentyczność, a czasami się wręcz wykluczają. Pomimo tego uważamy, że nie należy ich pomijać milczeniem, gdyż być może, za jakiś czas, gdy będzie możliwy dostęp do wszystkich zagranicznych dokumentów, okaże się, że to co nieprawdopodobne było choć częściowo prawdziwe.
Rozpoczynamy przygodę z sensacyjną epopeją wojenną, historią, w której główną rolę odgrywa Tadeusz Kobyliński, były policjant, żołnierz PSZ na Zachodzie, żołnierz AK, „cichociemny” ps. „Hiena”. Osoba niezłomna, o ogromnej wiedzy wywiadowczej, być może posiadająca jedną z największych tajemnic polskiej historii w II Wojnie Światowej.
Według potwierdzonych źródeł, jak przedstawiliśmy w cz. I, T. Kobyliński do roku 1939 służył w Policji Państwowej.
Istnieje jednak relacja z lat 90-tych, Jana Kozłowskiego ps. „Kula”, nieżyjącego już, byłego komendanta placówki AK/WiN w m. Rutki, że T. Kobyliński w latach 1936-1939 był także pracownikiem polskiego wywiadu. Cytując J. Kozłowskiego: „razem pracowaliśmy w wywiadzie do 1939r”. Informacja ta, o ile jest prawdziwa, wyjaśnia późniejszą działalność naszego bohatera. Po przedostaniu się do Rumunii (20.09.1939), udaje się do Francji, wstępując do 1 batalionu saperów 1. Dywizji Grenadierów, pełniąc w nim służbę do czerwca 1940r. Od tej chwili historia Kobylińskiego niesamowicie przyśpiesza. Już w sierpniu 1940 roku pełni służbę w placówce wywiadowczej w Oddziale II w Lyonie, Sztabu Naczelnego Wodza. Sytuacja powyższa jest tajemnicza, niecodzienna, a co najmniej zaskakująca Czy prawdopodobne jest by żołnierz/były policjant, służący i szkolący się w batalionie saperów, niezmiernie szybko bo w ciągu ok. 2 miesięcy (czerwiec – sierpień 1940r) rozpoczął służbę w wywiadzie Sztabu Naczelnego Wodza? Służył tam do września 1941 roku. W tym czasie przebywał z nieznaną misją w Portugalii i Hiszpanii. Następnie przedostał się do Wielkiej Brytanii, wstępując do 3. Dywizjonu artylerii przeciwlotniczej. Być może i ten etat jest tylko kamuflażem, gdyż szybko został przeniesiony do Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza. W lutym 1942r. Kobyliński przeszedł przeszkolenie konspiracyjne ze specjalnością wywiadu. 26 czerwca 1943 roku został zaprzysiężony na żołnierza AK. Zaprzysiężenia dokonał sam szef Oddziału VI płk Michał Protasiewicz. Kilka lub kilkanaście dni później Kobyliński przybył do Gibraltaru (początek lipca1943 roku). Formalnie jednak (według istniejących dokumentów) w okresie od 15 kwietnia do 12 listopada przebywał na oficerskim kursie „doskonalenia administracji wojskowej”. Według relacji J. Kozłowskiego, Tadeusz pełnił służbę w ochronie gen. Władysława Sikorskiego. Być może w ramach tej służby wykonywał inne czynności wywiadowcze. W wielu publikacjach można znaleźć poszlaki, że to Kobyliński informował polską delegację z gen. Sikorskim, o możliwym zamachu i że to on namawiał córkę generała, Zofię Leśniowską, by nie wchodziła na pokład samolotu Liberator nr. AL 523. Pomijając ewentualną walkę wywiadów, agentów brytyjskich, polskich, sowieckich a nawet niemieckich, należy zaznaczyć, że w katastrofie z 4 lipca 1943 roku, na oficjalnie 17 lecących osób, nie odnaleziono 5 ciał, w tym córki generała, Zofii Leśniowskiej. Z tego powodu pojawiły się pogłoski, iż mogli oni, a przynajmniej część z nich, zostać przewiezieni do Związku Sowieckiego. W tym kontekście wymieniano nawet córkę generała, Zofię Leśniowską. Zbiegiem okoliczności, w tym samym czasie w Gibraltarze przebywał ambasador Związku Sowieckiego, Iwan Majski. On też odlatywał swoim samolotem do Moskwy. Druga tajemnicza osoba to Kim Philby – szef kontrwywiadu brytyjskiego (MI6) na obszar Morza Śródziemnego i jednocześnie sowiecki agent, który w tym właśnie czasie rezydował w Gibraltarze. Jeżeli Zofia Leśniowska byłaby przetrzymywana w Związku Sowieckim, to jest możliwe, że T. Kobyliński próbował (w 1945 i w 1946 roku) uzyskać pozwolenie od dowództwa Armii Krajowej na rozpoczęcie misji ratunkowej, która miałaby uwolnić córkę Sikorskiego. A na taką przynajmniej jedną próbę wskazują poniższe poszlaki.
Były komendant placówki AK (J. Kozłowski ps. „Kula”) wspominał, że Kobyliński w drugiej połowie września 1945r. przyjechał do swojej rodziny w Rutkach. Następnie pojawił się u niego z informacją, że jedzie do Związku Sowieckiego, aby uwolnić córkę gen. Sikorskiego. Kobyliński miał dostać 2 żołnierzy AK w celu zapewnienia mu ochrony. Podobno przenocował u rodziny w Rutkach i następnego dnia o 5 rano odjechał wraz z AK-owcami oraz nieustalonym mężczyzną i kobietą. Po ich wyjeździe, o godz. 6:30 do Kozłowskiego przyjechał komendant Obwodu AK (WiN) Zambrów Władysław Podsiad, ps. ”Brzoza”. Okazało się, że prowadzi on pościg za Kobylińskim? Dlaczego? W jakim celu ścigał cichociemnego? Po minięciu Białegostoku dogoniono Kobylińskiego w m. Sokółka, ale tam ścigani zostali przejęci przez wojsko sowieckie. Nie istnieją relacje w jaki sposób grupa Kobylińskiego mogła „uwolnić się od nadzoru” sowieckiego. Możemy przypuszczać, że mieli bardzo dobrze przygotowane dokumenty sowieckie, np. funkcjonariuszy jednostki „Śmiersz”.
Z niepotwierdzonych, fragmentarycznych informacji wynika że Kobyliński dotarł w okolice jakiegoś obozu/miasteczka pod Moskwą i z daleka widział Zofię Leśniowską. Ale z jakiś względów nie mógł się do niej zbliżyć.
Czy można było technicznie przygotować taką wyprawę?
Kobyliński „podróżował” z niezidentyfikowanym mężczyzną i kobietą. Z wielu akcji wywiadowczych wynika, że mężczyzna podróżujący z kobietą mniej zwraca na siebie uwagę. Być może podróżująca z nim kobieta miała nawiązać kontakt z Zofią? Być może tą nieznaną kobietą była Krystyna Skarbek- agentka wywiadu.
Jak Kobyliński mógłby się w miarę bezpiecznie poruszać po obcym terytorium?
Zabezpieczenie materiałowe, informacje mógł uzyskać od członków dawnego „Wachlarza” (zakonspirowana organizacja ZWZ/AK) oraz nielicznych lecz dobrze zakonspirowanych „Muszkieterów”, o których do dzisiaj bardzo mało wiemy. Należy pamiętać, że polski wywiad głęboko penetrował terytorium Związku Sowieckiego. Przykładem rozpracowywania przez polski wywiad terenów sowieckich aż po Ural i Morze Kaspijskie jest osoba mjr. Aleksandra Klotza, który w 1940 roku przemierzył 28 tyś km w Rosji i bezpiecznie powrócił do kraju.
Co do dokumentów, to musiały być wystawione przez takie organy, że żaden sowiecki oficer nie mógłby ich zakwestionować. Jedynym takim organem w Związku Sowieckim był „Śmiersz”, Specjalne Metody Wykrywania Szpiegów, (smiert' szpionam–śmierć szpiegom) – nazwa, stosowana w Rosji Sowieckiej w czasie II wojny światowej wobec komórek organizacyjnych kontrwywiadu wojskowego, działającego w latach 1943-1946.
Czy „Hiena” widział na terytorium sowieckim córkę gen. Sikorskiego? Przypomnijmy, że Brytyjczycy cały czas utrzymują, że znajdowała się ona na pokładzie Liberatora AL 523 w chwili katastrofy i uznają ją za zaginioną, choć ciała nie odnaleziono. Czy Zofia Leśniowska została wywieziona samolotem z Majskim do Rosji dobrowolnie (na ewentualne rozmowy zlecone przez Sikorskiego) czy została porwana z terytorium brytyjskiego, za wiedzą czy bez wiedzy Brytyjczyków?
Tajemnicę tych zdarzeń skrywał Tadeusz Kobyliński do końca swoich dni. Fakt, że nie nawiązał do końca kontaktów z najbliższą rodziną pozostającą w Polsce, też może świadczyć, że obawiał się o ich zdrowie, a może nawet życie. Zabronił przecież nawet wysyłać z Londynu paczek z pomocą dla rodziny w kraju. Nawet jego młodszy brat Telesfor Kobyliński, pomimo że wiedział, iż Tadeusz przebywa w Wielkiej Brytanii, nie był wstanie się z nim skontaktować. Jedyną informację, jaką otrzymał o Tadeuszu był nekrolog podpisany przez „Żonę i Rodzinę w Anglii i Kraju”.

Czy wyprawa po Zofię Leśniowską była faktem rzeczywistym? Czy w Gibraltarze był zamach czy katastrofa lotnicza?
Znamienne, że w grudniu 2013 pion śledczy IPN umorzył śledztwo w tej sprawie stwierdzając, że dowody nie pozwalają ani potwierdzić ani wykluczyć tezy o zamachu.
Zostają nadal otwarte pytania o naszą historię
Bez względu na przedstawione dowody jak i poszlaki, osoba por. Tadeusza Kobylińskiego ps. „Hiena” daje powód do szacunku, podziwu i upamiętnienia.

Wykorzystane źródła

Bibliografia:
Jerzy Tucholski „Cichociemni”. Warszawa 1988
Tadeusz A. Kisielewski „Po zamachu”. Poznań 2012
Dariusz Baliszewski „Bransoletka Zofii” tygodnik „Wprost” nr 52/2004

Miejsce pamięci

Nazwa miejsca
Pomnik
Lokalizacja
Pomnik upamiętniający zrzut Cichociemnych
Pomnik upamiętniający zrzut cichociemnych jaki odbył się 8/9 kwietnia 1944 w Paprotni
Więcej
Zdjęcia
Nazwa miejsca
Lokalizacja
Zdjęcia
Nazwa miejsca
Lokalizacja
Zdjęcia
Dokładny opis miejsc
 
Pomnik upamiętniający zrzut cichociemnych jaki odbył się 8/9 kwietnia 1944 w Paprotni
 
 
Film z odwiedzin miejsca upamiętniającego wraz z uroczystością

Żywa lekcja historii

Opis przeprowadzonej żywej lekcji historii

Stwierdziliśmy, że najbardziej ciekawą grupą będzie młodzież klas III gimnazjalnych. W tym celu nawiązaliśmy kontakt z dyrektor Zespołu Szkół Samorządowych w Klwowie, panią mgr. Edytą Sobczak. Dzięki zainteresowaniu naszą propozycją przez grono pedagogiczne szkoły, mieliśmy możliwość podzielić się zebranymi informacjami z 40 osobową grupą młodzieży dwóch klas gimnazjalnych. Wchodzący uczniowie w pierwszej chwili okazywali znudzenie i brak zainteresowania. Nie zraziło to nas, gdyż sami wiemy jak czasami nudne są prelekcje, gdy w ramach obowiązku szkolnego musimy wysłuchiwać nudnych prelekcji. W chwili jednak, gdy rozpoczęliśmy naszą prezentację, zaczęliśmy przedstawiać postać Tadeusza Kobylińskiego, omawiać ciekawostki związane z kolejnymi zdjęciami, omawiać jego dalsze dzieje, w sali panowała już cisza. Pomyśleliśmy, że nasze wystąpienie było tak nudne, że uśpiliśmy wszystkich uczniów.
Dlatego też byliśmy miło zaskoczeni, gdy bez naszego przymuszania, uczniowie po chwili przerwy zaczęli zadawać, bardzo dociekliwe pytania, dotyczące powiązań pomiędzy Kobylińskim a gen Sikorskim i Zofią Leśniowską. Staraliśmy się, pomimo ograniczonego czasu jak najdokładniej i wyczerpująco na wszystkie odpowiedzieć. W czasie prowadzenia dyskusji, rozdaliśmy uczestnikom spotkania ankietę do anonimowego wypełnienia.
Po wspólnym przeanalizowaniu odpowiedzi zawartych w ankiecie okazało się, że:
przedstawiona przez nasz zespół postać Tadeusza Kobylińskiego zainteresowała 80% uczestników spotkania.
dla 65. % uczniów Kobyliński stał się przykładem patrioty.
85% uczniów było w stanie wypisać miejsca, w których pojawiał się Kobyliński.
75% uczniów uważa, że niezbędna jest pamięć o naszej wspólnej historii.
Ucieszył nas także fakt, że 78% młodzieży stwierdziło, że spotkanie było fajne a przy okazji trochę informacji zapamiętali.
Jednakże, uważamy że najistotniejszą część ankiety stanowiły pytania:
Czy w okolicy twojej miejscowości znasz miejsca upamiętniające wydarzenia związane z okresem II Wojny Światowej?
Czy jesteś w stanie podać przykłady?
Wynik ankiety? Oto uzyskaliśmy kilkanaście miejsc związanych z naszą przecież nie tak odległą historią. Miejsca przeróżne. Miejsca związane z bezpośrednimi walkami jednostek wojskowych, Wydzielonym Oddziałem WP mjr „Hubala”, działaniami ugrupowań partyzanckich oraz najczęściej, co jest najbardziej tragiczne, miejscami mordów na ludności cywilnej przez wojska niemieckie.
Podsumowując, liczymy że nasze spotkanie z uczniami klas gimnazjalnych będzie skutkowało, chociażby w jednostkowych przypadkach, zainteresowaniem i pamięcią o ludziach, którzy w tamtych strasznych czasach byli „tylko” patriotami, którzy swoją niezłomną postawą przyczynili się do tego, że dziś możemy być właśnie tu.

Zdjęcia
Pliki
Plik 1 Plik 2 Plik 3 Plik 4 Plik 5 Plik ZIP lub RAR
do góry